Tagged: robert de niro

Oscarowe filmy pod lupą

RedCarpetCoroczna rewia mody inspirowana rynkiem kinematograficznym była w tym roku niezwykle bogata. Dominowała królewska czerwień i czerń. Wspaniała kreacją Valentino popisała się Jennifer Aniston. Na gali zabrakło gwiazdy serialu Modern Family, przepięknej Sofii Vergar. Plotki mówią, że jej absencja była spowodowana jakąś tajemniczą chorobą (rzeżączka, świerzb, a może ziarniniak pachwinowy?). Z całego świata spływają już życzenia powrotu do zdrowia. W końcu serialowy mąż, Al Bundy (Ed O’Neill), ma już swoje lata i długo czekać nie będzie. Mocno w dół poleciały też notowania Jennifer Lawrence. Biedna dziewczyna biegnąc po posążek potknęła się o swoją anielsko-białą suknie. Szkoda. Bo sama aktorka robiła piorunujące wrażenie. Może za rok będzie lepiej. A skoro już przy posążkach jesteśmy, ponoć gdzieś w tle ktoś tam nawet rozdawał jakieś nagrody za filmy! Postanowiłem zaryzykować i zajrzeć za wielki czerwony dywan. Za kulisami okazało się, że faktycznie były jakieś filmy! I to całkiem niezłe! Czytaj dalej

Z archiwum gracza: Grymatografia cz. 1 – Filmowe inspiracje twórców gier

Pomysł na dział „Z archiwum gracza” jest prosty. Na dysku twardym i rozrzuconych po sieci mam mnóstwo tekstów, które nie pojawiły się z różnych przyczyn, żadnymi oficjalnymi drogami publikacji. Leżą tak i się kurzą. Czas dać im drugą młodość. Warunek, jaki muszą spełniać jest tylko jeden. Wciąż muszą być aktualne.

 _______________________________________________________

klaps poprawiony_0670Niedawno wzięło mnie na nadrabianie zaległości kinematograficznych sięgających ostatniej dekady ubiegłego wieku. Po kilku mniej i bardziej udanych filmach natrafiłem na „Gorączkę”. Głośny dramat sensacyjny z 1995 roku, gdzie swoim kunsztem aktorskim popisali się Robert De Niro wespół z Alem Pacino. Bardzo dobry, wielowątkowy film akcji można by było rzec, zamykając jednocześnie temat. Na mnie jednak, największe wrażenie zrobiło inne, zupełnie subiektywne, odczucie. Podczas sceny ucieczki z banku po prostu nie mogłem się od niego opędzić. Uczucie deja vu. Byłem pewien, że już gdzieś widziałem ten fragment. Po chwili wytężonej aktywności szarych komórek, krzyknąłem w myślach – BINGO! Ja to widziałem! Ba! Ja wręcz wirtualnie brałem udział w tej scenie! Czytaj dalej